poniedziałek, 16 grudnia 2013

Ślubna biżuteria, czyli lekcja gustu i umiaru


biżuteria

Skoro już raz uchwyciliśmy się tematyki ślubnej, to, żeby zachować jakąś logiczną ciągłość, pozostańmy w tym kręgu zagadnień również przy okazji tego wpisu. Dzisiaj jednak podejdziemy do tematyki ślubnej w trochę inny sposób, skupiając się nie na ubraniach, lecz dodatkach, których odpowiedni dobór i skomponowanie to problem wcale nie mniejszego kalibru niż zakup sukienki, bolerka albo butów. Biżuteria to swoistego rodzaju kropka nad „i”, która powinna stanowić zwieńczenie całej misternie tworzonej kreacji. Niestety równie często bywa tak, że źle dopasowana biżuteria potrafi równie dobrze wszystko popsuć i zniweczyć cały trud włożony w to, aby tego szczególnego dnia panna młoda prezentowała się zjawiskowo.


W jaki zatem sposób, według jakich kryteriów powinna być dobierana biżuteria ślubna? W moim odczuciu błędem najczęściej popełnianym jest wychodzenie z mylnego, lecz niestety powszechnie niemal obowiązującego założenia, że koniecznie musi być dużo i koniecznie musi być drogo. Ta strategia ma z reguły katastrofalny finał, bo panna młoda nie dość, że ma bransoletki, kolczyki i pierścionki na każdym palcu, to jeszcze dodatkowo jej czoło zdobi... diadem.

Biżuteria ślubna, czyli o tym, że panna młoda to nie choinka

A przecież panna młoda to nie choinka, żeby ją obwieszać świecidełkami. Umiar to wielka cnota, która powinna obowiązywać każdej dziedzinie życia. Ślubna biżuteria powinna być skromna i subtelna, podkreślająca nie bogactwo, lecz urodę. No i oczywiście powinna licować z rangą wydarzenia, czyli preferowane są klasyczne kształty kolczyków w klasycznych miejscach ciała. Nie w nosie, wardze czy brwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz